– A nie mógłbyś tym razem przydarzyć się komuś innemu? Chyba zbyt mocno przywiązałeś się do mnie… – skrzywiłam się. Spojrzał wymownie i z uśmiechem oparł się o stół.
– Mam ochotę na herbatę. Zrobisz mi?
Jasne, że zrobiłam. Zawsze go dokarmiałam. Ciasteczka tez podałam, żeby nieco osłodzić jego ponurą obecność. Jego wielkie zabłocone walizki stały w korytarzu, nie pamiętam tylko, czy gotowe do drogi, czy może do rozpakowania.
– Co tym razem? – chyba stwierdził, że nadszedł już czas, zaczął więc powoli zachęcać. Okruszki z ciasteczek na jego talerzyku utworzyły mozaikę niejasności.
– Właściwie to sama nie wiem… Niby zaczyna dziać się, tak, jak sobie wyczarowałam. Wokół coraz więcej bohaterów, całkiem ciekawych… Inni mniej może trochę, ale nadrabiają grą na flecie lub w klasy. W ogrodzie coraz więcej kwiatów, wiesz, cynie, wiem już jak je hodować. Nowy sąsiad wprowadził się do domu naprzeciwko, można sól pożyczyć… Tylko… Ja bym chciała odkryć Mistrza, który lewituje i sny czyta. I czarować też potrafi, lepiej ode mnie. A w ogrodzie tak pięknie wyglądałyby białe róże. Elegantki. I jaśmin romansujący z burzą. Wilgotna słodycz rozpogodzeń. A sąsiad to mógłby razem ze mną wybudować wielką altanę, w której spotykalibyśmy się, gdy twój kolega Samotność przyjdzie z wizytą… – rozmarzyłam się.
Rozczarowanie przewrócił oczami.
– Dopiero co wyczekiwałaś u furtki jakiegokolwiek przybysza, który zdoła odczytać twoje zawiłe drogowskazy…
– No wiem, wiem – odparłam zniecierpliwiona – Ale ile można rozmawiać o pogodzie? Czy o cenach małej kawy w tej brzydkiej kawiarence na molo?
– Chciałaś więc grać, bawić się – ciągnął niezrażony Rozczarowanie.
– Ale gra w klasy to za mało!
– Beton zamiast przepaści koło twojego domku dawał bezpieczeństwo…
– Ale tylko tuż po pożarze!
– Podobnie jak wysoki mur…
– Słońce zasłaniał, drań jeden!
– Sąsiad z solą to za mało…
– Przecież smaków wokół znacznie więcej! A z kimś smakują jeszcze barwniej!
– I co teraz? – zapytał wpatrując się złośliwie w pusty kubek.
– Słuchaj no, Rozczarowanie…! – poderwałam się ze złością, by wystawić mu walizki za drzwi. Kpić sobie będzie pan Ja -Wiem -Wszystko, jeszcze czego!
– Ile razy mam cię poprawiać? Nie Rozczarowanie. Roz – wój! – przesylabizował cierpliwie jak dziecku – I co teraz dobrego pijemy? – ponownie zajrzał z ciekawością do kubka. Bez złości. Z oczekiwaniem. Okruszki z ciasteczek na talerzyku utworzyły mozaikę możliwości.
Ale śliczne:)
PolubieniePolubienie
Dziękuję 🙂
PolubieniePolubienie
Żeby móc tworzyć swoją rzeczywistość,trzeba najpierw odkryć,jak ona ma wyglądać,czego naprawdę chcę. A to nie zawsze jest proste 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To jest bardzo trudne! Ale jak mamy inaczej ją tworzyć, jak nie przez doświadczenie, błędy czy odkrywanie ciekawych dróg? Co więcej – to co jest ważne dzisiaj, jutro może być już niewystarczające, a pojutrze zupełnie pozbawione wartości. I przecież tak właśnie ma być, to proces, nie stan stały 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba