A teraz zaśpiewa pan piosenkę

Drzwi zaskrzypiały cicho i cały skład komisji, jak jeden mąż, podniósł głowę. Przełknął głośno ślinę. Spojrzeli na niego z zaciekawieniem, po czym wskazali krzesło naprzeciwko nich. Pamiętając główne zasady autoprezentacji usiadł z lekkością i pewnością siebie, aż boleśnie strzyknęło mu w kręgosłupie.

– Dzień dobry, nazywam się…

– Wiemy, wiemy. Rozpoczynamy egzamin. Zacznijmy od zadań ogólnych.

Komisja otoczyła go szerokim kręgiem. Zdziwiony śledził ich poczynania. Zwariowali chyba? Zbliżali się coraz bardziej. Zrobiło mu się gorąco, kropelki potu prześcigały się na rozpalonym czole. Smukła kobieta podeszła na tyle blisko, że poczuł pudrowy zapach jej perfum. Wydało mu się to nieprzyzwoicie intymne, zamiast jednak zaoponować zawstydzony spuścił wzrok, oblizał spierzchnięte wargi. Potężny grubas w okularach kopnął przypadkiem jego teczkę z dokumentami, która wpadła z trzaskiem pod krzesło. Moje cv! – pomyślał. Nic jednak nie powiedział. Przewodniczący komisji stanął naprzeciwko, po czym zgrabnie i niespodziewanie niczym mały kotek wskoczył mu na kolana.

– Stop! Co pan robi?! – krzyknął jak oparzony. Komisja natychmiast wróciła do długiego stołu. Otarł z ulgą spocone czoło.

– Proszę nam teraz opowiedzieć coś o sobie.

Rozpoczął. Pewnie. Długo się przygotowywał, wiedział, że idzie mu dobrze. Dostrzegli to, szybko więc mu przerwali.

– A teraz zaśpiewa pan piosenkę – pudrowa kobieta uśmiechnęła się słodko.

– Słucham?

– Piosenkę. Proszę. Raz, dwa i…

Zamilkł. Po chwili stwierdził cicho, ale stanowczo:

– Chyba nie w tym celu tu się znalazłem.

Członkowie komisji  z aprobatą zaczęli kiwać głowami.

– A w jakim?

– Zdaję egzamin.

– Z czego?

– Z granic. Moich granic.

– Tak, pana fizyczne granice już poznaliśmy. Czy zna pan inne swoje granice?

Pomyślał o granicach bólu. Jako dziecko lubił popisywać się przed innymi. Kiedyś celowo włożył rękę w ognisko, aby zaimponować pięknej koleżance. Próg bólu miał podwyższony, to wiedział na pewno.

– Czy zna pan swoje granice upokorzenia?

Kiedyś myślał, że nigdy nikomu nie pozwoli się upokorzyć. Podczas rozwodu okazało się jednak, że nim się obejrzał, tonął marnie w otchłani upokorzenia i wstydu. Jego granice zostały przekroczone, bez wątpienia. Odczuwał wyjątkowy niesmak i wstręt do sytuacji, w której się znalazł. Niemniej jednak poradził sobie. Bardziej, niż sam się spodziewał. Odbudował poczucie wartości, które publicznie odebrała mu bliska osoba, osoba, której niegdyś zaufał i przed którą się otworzył. Czy mogą być takie sytuacje, po których już się nie pozbiera, a upokorzenie przesiąknie go na tyle, że odbierze prawo do istnienia? Nie wiedział…

– Czy pozwala pan innym przekraczać swoje granice?

Kiedyś niestety pozwalał. Bliskim osobom. Myślał, że na tym polega bliskość. Słyszał łomot padających płotków i murów, ale mama powtarzała, że chłopiec przecież zrobi wszystko dla swej mamusi, jeśli ją kocha. Przecież miłość to dawanie. Czasem zastanawiał się, leżąc w łóżku, czy kosmici nie nawiedzili jego domu gdy był bardzo malutki i nie zamienili rolami jego i jego rodziców. Tym sposobem czuł się jak rodzic, który musi dbać o swoje dorosłe dzieci, wyczuwać ich nastroje i zawczasu reagować na ich potrzeby. Początkowo był nawet dumny, że jest taki dorosły. Potem duma ustąpiła miejsca zmęczeniu.

– Czy zna pan granice swojej agresji?

Ze wstydem przypomniał sobie przyjemne ciepło w środku i zalewające uczucie rozkoszy, gdy bił obcego, który przypałętał się na miejscową zabawę. Odciągało go dwóch potężnych kolegów, gdy w amoku miażdżył tamtemu nos.

– Czy zna pan granice swojej wyobraźni?

Uśmiechnął się z rozmarzeniem. Miał nadzieję, że jego wyobraźnia nie ma granic i niczym nieograniczony wszechświat pulsując energią rośnie bez końca.

– Czy zna pan granice swoich możliwości?
Jeszcze jako dziecko myślał, że może wszystko. Ba, że musi wszystko, jako zaradny i dojrzały chłopiec. Z czasem życie pokazało mu, że nie może wszystkiego. To bolało. Trudno było porzucić iluzję swojej wszechmocy. Gdy to jednak zrobił życie zdradziło mu kolejny sekret – pokazało, że wcale nie musi być taki omnipotentny. Że są rzeczy, na które po prostu nie ma wpływu i nie ma sensu z nimi walczyć. Pokazało mu też, że w pewnym momencie jego odpowiedzialność się kończy, a zaczyna cudza i tej granicy warto się trzymać.

– Ostatnie pytanie. Czy potrafi pan postawić granice?

Zamyślił się. Pierwsze zadanie podczas egzaminu pokazało mu, że niekoniecznie. A nawet jeżeli, nie zawsze potrafi ich bronić. Z drugiej jednak strony niewątpliwie w swojej osobistej edukacji na temat granic… przekracza systematycznie swoje granice. Coraz bardziej świadomie i bez pośpiechu. Próbuje, obserwuje, czasem odnosi porażki, czasem sukcesy. W końcu zdaje kolejny egzamin. Nawet jeśli będzie miał egzamin poprawkowy, przynajmniej będzie już wiedział, że następnym razem żaden mądrala nie wskoczy mu niespodziewanie na kolana…

photo-1430921688227-2c59c6489072

2 uwagi do wpisu “A teraz zaśpiewa pan piosenkę

  1. Nic dodać i nic ująć w zakresie granic. Nawet nie wiedziałem, że aż tyle różnych granic, które możemy usiłować przekroczyć u innych ludzi jest.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.